Black Friday. Dzień okazji czy pułapek na klientów?
Sklepy – zarówno te stacjonarne, jak i internetowe – kuszą nas czerwonymi banerami „-50%”, „-70%” czy nawet „-90%”. – Black Friday to okazja na oszczędności, ale tylko dla tych, którzy podchodzą do zakupów z rozwagą. Pamiętajmy, że promocje nie zawsze są tak atrakcyjne, jak się wydają, a za pozornie niższymi cenami mogą kryć się sprytne sztuczki i wyszukane zabiegi sprzedawców. Zachowaj czujność i kupuj świadomie – radzi dr inż. Joanna Wyrwisz z Katedry Marketingu Politechniki Lubelskiej.
Black Friday to czas, gdy sklepy intensywnie walczą o uwagę konsumentów. W ruch idą techniki sprzedażowe, które mają jedno zadanie: zmobilizować nas do zakupu. Przekonujące hasła, ograniczenia czasowe czy informacje o rzekomej liczbie osób zainteresowanych danym produktem – wszystko to sprawia, że poczucie presji rośnie. „Kup teraz, bo za chwilę będzie za późno!” – brzmi znajomo?
>>> CZYTAJ TAKŻE: Chcesz kupić mieszkanie w Lublinie? Musisz odłożyć 113 pensji
Jednak zanim pochopnie klikniemy „Dodaj do koszyka”, warto zachować czujność.
– Obowiązujące przepisy nakazują sprzedawcom informować o najniższej cenie danego produktu w ciągu ostatnich 30 dni. Niestety, ta informacja często bywa umieszczona w mało widoczny sposób – na końcu reklamy, drobnym drukiem. Co więcej, badania pokazują, że niektóre ceny przed Black Friday są podnoszone, by zniżka wydawała się bardziej spektakularna – wyjaśnia naukowczyni.
Ograniczenie czasowe to jedna z najskuteczniejszych technik, która pobudza w nas strach przed utratą okazji. Banery z napisami „Oferta ważna do północy” czy „Zostały ostatnie sztuki!” wywierają na nas presję, by działać szybko. Dodatkowo sklepy stosują trik polegający na wyświetlaniu liczby klientów oglądających ten sam produkt. „Jeśli inni się tym interesują, to musi być tego warte!” – myślimy.
Kolejnym zabiegiem jest brak gwarancji dostępności produktów. Informacja, że „produkt w koszyku nie oznacza jego rezerwacji”, działa jak dodatkowy bodziec. Skoro już trafił do naszego wirtualnego wózka, chcemy jak najszybciej dokończyć transakcję – niezależnie od tego, czy rzeczywiście tego potrzebujemy.
Mimo, iż dzisiejszy klient to osoba bardzo świadoma, która przed zakupem produktów szczególnie dla niego ważnych, poszukuje danych, analizuje je i dopiero potem podejmuje decyzję, to i on w czasie Black Friday wpada w pułapkę zakupowego szaleństwa.
– Atmosfera Black Friday udziela się niemal wszystkim. W efekcie często kupujemy rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujemy, z których w innych okolicznościach byśmy zrezygnowali lub w ogóle nawet nie zastanawiali się nad ich zakupem – zauważa dr Wyrwisz.
Zakupy internetowe dają pewną przewagę – po chwili refleksji mamy możliwość zwrotu produktów. W przypadku sklepów stacjonarnych nie zawsze jest to możliwe, choć wiele sieci daje taką opcję. Jednak nawet mając możliwość zwrotu, często z niej nie korzystamy. Dlaczego?
– Przez chwilę możemy cieszyć się z tego, co kupiliśmy. Nasze konsumpcyjne podejście wciąż dominuje, a ta krótkotrwała radość z nowego zakupu przysłania racjonalność decyzji – twierdzi ekspertka z Politechniki Lubelskiej.
Czy warto zatem kupować na Black Friday?
>>> CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wyniki sprzedaży elektryków w Polsce jedne z najniższych w Europie
– Warto, ale zawsze trzeba zachować ostrożność. Niech ta przysłowiowa lampka ostrzegawcza zapali się w naszej głowie. Zastanówmy się, czy dany zakup rzeczywiście ma sens i produkt jest zgodny z naszymi aktualnymi potrzebami – zwraca uwagę dr inż. Joanna Wyrwisz.
fot. PL