Koszykarskie emocje do ostatnich sekund. PGE Start Lublin rzutem na taśmę wygrywa ze Śląskiem Wrocław
Cóż to był za mecz! W 21. kolejce Orlen Basket Ligi kibice w hali Globus przeżyli prawdziwy thriller. PGE Start Lublin pokonał WKS Śląsk Wrocław 85:83, choć jeszcze trzy minuty przed końcem to goście prowadzili różnicą ośmiu punktów.
Od pierwszych minut spotkanie było niezwykle wyrównane. Po premierowej kwarcie minimalnie lepsi byli wrocławianie, ale w drugiej odsłonie gospodarze złapali wiatr w żagle. Seria skutecznych rzutów, w tym trójki Ousmane’a Drame i Tevina Browna, pozwoliły czerwono-czarnym zejść na przerwę z pięciopunktową przewagą (50:45).
Po zmianie stron inicjatywę przejęli jednak goście. Koszykarze Śląska raz za razem dziurawili kosz Startu, a po trzeciej kwarcie prowadzili już 72:66. Kiedy na trzy minuty przed końcem na tablicy widniał wynik 81:73 dla Śląska, wydawało się, że lublinianie nie zdołają odwrócić losów spotkania. Ale wtedy wydarzyło się coś niesamowitego.
Niesieni dopingiem swoich kibiców gospodarze włączyli szósty bieg. Kontratak CJ Williamsa, akcja 2+1 Tevina Browna i nagle to PGE Start był na prowadzeniu! Śląsk próbował jeszcze odwrócić sytuację, ale kluczowe rzuty Jeremy’ego Senglina i Justina Robinsona nie znalazły drogi do kosza. Lublinianie dowieźli zwycięstwo i mogli świętować kolejną, trzynastą już wygraną w sezonie.
Czerwono-czarni nie zwalniają tempa – już w najbliższą niedzielę czeka ich kolejne wyzwanie. Do hali Globus przyjeżdża bowiem wicemistrz Polski, King Szczecin.
PGE Start Lublin – WKS Śląsk Wrocław 85:83 (21:23, 29:22, 16:27, 19:11)
PGE Start Lublin: Lecomte 18, Brown 12, Ramey 11, Williams 11, Put 9, De Lattibeaudiere 8, Drame 8, Pelczar 8, Szymański.
WKS Śląsk Wrocław: Nzekwesi 15, Penava 15, Davis 13, Robinson 12, Ponitka 12, Senglin 7, Waczyński 6, Teague 2, Kulikowski 1, Bogucki.
fot. PGE Start Lublin