Dron wypatrzył zaginionego 78-latka. Wychłodzony senior trafił do szpitala
Szczęśliwie zakończyły się poszukiwania 78-letniego mieszkańca gminy Biszcza, który wyszedł z domu w ostatnią sobotę i ślad po nim zaginął. Leżącego w lesie seniora wypatrzył obsługiwany przez strażaka dron. Wychłodzony i odwodniony mężczyzna trafił pod opiekę lekarzy.
Zgłoszenie o zaginięciu 78-latka policjanci otrzymali we wtorek, 12 listopada. Z ich ustaleń wynikało, że senior ostatni raz był widziany w sobotę 9 listopada br. wczesnym popołudniem w miejscu zamieszkania. Z uwagi na wiek, stan zdrowia, a także niskie temperatury jego zdrowie i życie mogło być zagrożone.
>>> CZYTAJ TAKŻE: Pierwsza ofiara wychłodzenia w regionie. To 49-letnia mieszkanka powiatu opolskiego
– Natychmiast podjęliśmy czynności poszukiwawcze podczas, których wspierali nas strażacy z PSP w Biłgoraju oraz OSP z Biszczy, Gozdu Lipińskiego oraz Rogali, którzy dysponowali quadami i dronem. W poszukiwaniach brał udział także pies służbowy – relacjonuje aspirant Joanna Klimek, oficer prasowy Policji w Biłgoraju.
Wczoraj przed południem strażak z PSP w Biłgoraju, który obsługiwał drona zauważył zaginionego 78-latka. Mężczyzna leżał na ziemi w obrębie kompleksu leśnego w Budziarzach. Na miejsce udali się policjanci i służby ratunkowe. Na szczęście senior żył.
– Policjanci wraz z strażakami wynieśli seniora do drogi i przekazali załodze karetki. Wychłodzony, odwodniony ale przytomny 78-latek trafił pod opiekę lekarzy – przekazała aspirant Joanna Klimek.
>>> CZYTAJ RÓWNIEŻ: Lublin gotowy na zimę. Pierwsze solarki już wyjechały na ulice
Niska temperatura sprawia, że wiele osób może być narażonych na utratę zdrowia lub życia wskutek wychłodzenia organizmu. Problem ten dotyka przede wszystkim osób starszych, bezdomnych, ale też będących pod wpływem alkoholu, które przez dłuższy czas przebywają na zewnątrz.
Nie bądźmy obojętni na ich cierpienie. Wystarczy zwrócić uwagę na osoby przebywające na terenach ogrodów działkowych, siedzące na ławkach, przystankach autobusowych, czy przebywające w innych miejscach i zadzwonić na numer alarmowy 112. To nic nie kosztuje, a może ocalić czyjeś życie.
fot. Policja