Mechanik potrzebny „na wczoraj”
Branża motoryzacyjna alarmuje: wciąż rośnie zapotrzebowania na naprawy samochodów, któremu nie mogą sprostać właściciele warsztatów mający duże problemy ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników. Dlaczego nie ma chętnych do dobrze płatnej pracy w rozwijającym się sektorze? I jak odwrócić ten trend? Politechnika Lubelska ma na to pomysł.
Przedstawiciele Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych wyliczyli, że aż 75 procent z 24 tys. działających w Polsce warsztatów samochodowych poszukuje fachowców do pracy. Szuka i nie znajduje. Wszystko dlatego, że w parze z ciągłym wzrostem liczby aut na naszych drogach, nie idzie liczba chętnych do nauki zawodu. Efektem jest coraz dłuższa kolejka do naprawy auta i coraz wyższy jej koszt.
>>> CZYTAJ TAKŻE: Światowy lider IT otworzył laboratoria w dwóch lubelskich szkołach
Dlaczego brakuje mechaników?
– Główną przyczyną jest ograniczony napływ młodych ludzi do zawodu. Wielu potencjalnych pracowników odstrasza przestarzały wizerunek tej profesji, kojarzony z ciężką i brudną pracą – zauważają organizatorzy konkursu „Wyścig talentów”, który ma odwrócić niekorzystny trend. – Nie wiedzą, że dzisiejszy mechanik to wysoko wykwalifikowany specjalista, którego praca w coraz większym stopniu polega na obsłudze zaawansowanych systemów komputerowych i elektronicznych. Praca w branży motoryzacyjnej to dziś nie tylko atrakcyjne wynagrodzenie. To także możliwości ciągłego rozwoju zawodowego, praca z najnowszymi technologiami oraz stabilne zatrudnienie w rozwijającym się sektorze.
Stąd pomysł, na zorganizowanie konkursu dla uczniów szkół samochodowych, w którym łączna pula nagród wynosi 260 tys. zł. Ale nie pieniądze są najważniejsze.
– To dobry sposób popularyzacji nauki aktywujący młodzież, pomagający wspierać jej pewność sienie, wnikliwość i dociekliwość charakteryzujące nie tylko dobrego ucznia, ale w przyszłości również studenta i pracownika – uważa prof. dr hab. inż. Zbigniew Pater, rektor Politechniki Lubelskiej, która jest patronem przedsięwzięcia. – Z perspektywy uczelni bardzo ważne jest tworzenie lepszej, bardziej zintegrowanej ścieżki edukacyjnej, która zaczyna się już na etapie szkolnym, a kończy dyplomem inżynierskim. Dzięki temu będą przychodzić do nas lepiej przygotowani kandydaci na studia – osoby, które już na starcie mają solidne podstawy praktyczne i teoretyczne. Dzięki temu też wkrótce na nasz rynek pracy wejdzie wielu doskonałych fachowców.
A jak jest teraz? Dr inż. Mikołaj Słupski z Wydziału Elektrotechniki i Informatyki Politechniki Lubelskiej, który prowadzi własny zakład samochodowy zauważa, że brak fachowców wynika przede wszystkim z tego, że młodzież kończy edukację na zdobyciu wykształcenia średniego.
– Zdarza się, że kiedy szukam pracowników, przychodzi do mnie ktoś z polecenia. Słyszę, że w technikum doskonale się uczył. Potem okazuje się, że problemem jest rozwiązanie nawet prostego zadania mechanicznego – stwierdza.
– Szybki rozwój technologii wprowadzanych do motoryzacji powoduje, że szkoły zawodowe nie są w stanie nadążyć z rozbudową swojej bazy laboratoryjnej oraz wiedzy nauczycieli. Dotyczy to zarówno szkół średnich jak i uczelni technicznych – uważa dr hab. inż. Jacek Czarnigowski, prof. PL z Katedry Termodynamiki, Mechaniki Płynów i Napędów Lotniczych Politechnika Lubelska, ambasador konkursu „Wyścig Telentów”.
>>> CZYTAJ RÓWNIEŻ: Miliony na badania dla naukowców Politechniki Lubelskiej
– Wprowadzanie napędów elektrycznych, hybrydowych, wodorowych, rozwój autonomiczności pojazdów powoduje, że w motoryzacji pojawia się także wiele rozwiązań multidyscyplinarnych, wymagających powiązania wiedzy z różnych dziedzin. Wiedza ta jest często niedostępna w podręcznikach. Dlatego też konieczne jest znaczące rozszerzenie współpracy przemysłu ze szkolnictwem w celu udostępnienia zarówno zasobów wiedzy jak i sprzętowych. Dzięki temu do przemysłu trafią lepiej przygotowani pracownicy – mówi dr hab. inż. Jacek Czarnigowski.
fot. pixabay – zdjęcie ilustracyjne